Życiowa garderoba

Ogromnym powodzeniem w social mediach cieszą się w ostatnim czasie koreańskie kosmetyki. Każda szanująca się blogerka modowa, zdążyła już je przetestować i podzielić się swoimi opiniami. Wszystkie recenzje to niemal same zachwyty. Głównie nad składem produktów, wspaniałymi właściwościami i efektami widocznymi niemal natychmiast po zastosowaniu specyfiku.

Sama podchodzę do nich sceptycznie. Kilka lat temu poznałam teorię, że powinno się sięgać po kosmetyki produkowane w strefie klimatycznej, w której przebywamy na co dzień. Skóra w różnych szerokościach geograficznych ma różne potrzeby, a te najlepiej znają producenci z naszego podwórka. Czy więc koreańskie kosmetyki rzeczywiście tak wspaniale sprawdzają się w europejskich warunkach?

Ich zwolenniczki twierdzą, że tak. Ich zdaniem koreańskie kosmetyki mają w swoich składach substancje, których darmo szukać w naszym otoczeniu. Wyciągi z egzotycznych owoców, śluz ślimaka żyjącego jedynie w Azji i wyciąg z rosnących tam kwiatów – to właśnie w tym upatrywany jest efekt, jaki dają koreańskie kosmetyki. Myślę jednak, że w naszym środowisku jest wiele dobrodziejstw, którymi z powodzeniem możemy to wszystko zastąpić.

Po koreańskie kosmetyki nie sięgnęłam również z innego powodu. Wiele z nich ma niespotykane dotąd przeze mnie formuły. Wygląda to dość dziwnie, a ja nie należę do osób, które lubią eksperymentować na własnym organizmie. Zdecydowanie wolę bazować na tym, co już znam. Czuję się z tym bezpieczniej.

Dla kogo więc są koreańskie kosmetyki? Z pewnością dla osób, które lubią nowości i nie boją się testów prowadzonych na sobie. Testów, bo są wśród nich produkty o dziwnej i nieznanej dotąd dla nas formule. Nie twierdzę, ze pewnego dnia sama nie sięgnę po koreańskie kosmetyki. Z czasem być może również ja zachwycę się ich działaniem. Na razie jednak pozostanę sceptycznie do nich nastawiona. Chętnie zapoznaję się z opiniami kobiet, które już po nie sięgnęły. Ile jest w tym mody, a ile realnych efektów.? Na to pytanie będę mogła odpowiedzieć sobie dopiero w momencie, gdy koreańskie kosmetyki zagoszczą w mojej codzienności.